Strony

wtorek, 18 października 2016

Recenzja #103: Czy wspomniałam, że Cię kocham? - Estelle Maskame



Tytuł: Dimily #1 - Czy wspomniałam, że Cię kocham?
Autor: Estelle Maskame
Wydawnictwo, rok wydania: Feeria Young, 2015
Ilość stron: 408

Rodzice Eden Munro rozwiedli się już kilka lat temu, i od tego czasu dziewczyna nie widziała swojego ojca. Teraz jedzie z Portland do Santa Monica w Kalifornii, by spędzić lato z nim i jego nową rodziną: żoną i jej trzema synami, z których każdy jest obdarzony silnym charakterem. Najstarszy z nich, Tyler Bruce, to zbuntowany nastolatek o wybuchowej naturze i wybujałym ego, kompletne przeciwieństwo przyrodniej siostry. On i jego paczka biorą Eden pod swoje skrzydła, pozwalając jej doświadczyć zupełnie nowych dla niej przeżyć – imprez, plażowania i… łamania zasad. Tyler pozostaje dla niej zagadką, a im bardziej stara się go rozgryźć, tym mniej o nim wie i tym bardziej czuje, że rodzi się między nimi coś więcej. A przecież nie powinna interesować się swoim przyrodnim bratem w ten sposób. To zakazane!
Ale jak powstrzymać uczucia, których nie da się opanować?


Wybaczenie to nie jest coś, czego należy oczekiwać. Na to trzeba sobie zapracować.


Zaczynając tę książkę liczyłam na trochę oderwania od rzeczywistości i zresetowanie się przy łatwej i przyjemnej lekturze. I właśnie to otrzymałam przy czytaniu jej. Czy wspomniałam, że Cię kocham? wciąga czytelnika już od pierwszych stron i trudno znaleźć dobry moment by ją przerwać, gdy w ogóle nie chce się tego robić.
Kiedy Eden akceptowała zaproszenie swojego nieobecnego od 3 lat ojca na wspólnie spędzone wakacje nie spodziewała się, że odmienią one jej życie. Dziewczyna przyjeżdża do Kalifornii, gdzie poznaje swoich przybranych braci oraz macochę. Najstarszy z nich, Tyler, jest jej przeciwieństwem  – pewny siebie, bezczelny, gburowaty. Eden zaczyna spędzać czas z jego znajomymi, którzy sprawiają, że robi rzeczy, których nigdy by nie zrobiła. Jednocześnie fascynuje ją Tyler, który wydaje się coś ukrywać, a Eden coraz bardziej chce się tego dowiedzieć. Przez to zaczyna się rodzić coś, czego żadne z nich nie chciało.


Udaje, jest jak aktor, który wciela się w rolę. Muszę wiedzieć, co dzieje się za kulisami, kiedy przedstawienie dobiega końca i kurtyna opada. Kim wówczas się staje?

Porównując Eden do innych szenstastoletnich bohaterek to nie jest taka zła. Nie denerwuje czytelnika cały czas swoim zachowaniem i naprawdę da się ją polubić. Jej dociekliwość i ciekawość pewnie nieraz działały komuś na nerwy, jednak będąc w takiej sytuacji niejedni z nas także postępowali by podobnie. Jest bardzo niepewna siebie i ciągle żywi urazę do ojca, który ją zostawił, przez co niejednokrotnie się kłócą. Zawsze była grzeczna i ułożona, a wakacje w Santa Barbara powodują, że zaczyna sama siebie nie poznawać. Dzięki nim zaznaje tego co najważniejsze – wolności. Podobała mi się jej wrażliwość i próba wzbraniania się przed tym co uważała za złe, ale i tak było nieuchronne.
Niewątpliwie Tyler na początku książki jest trudny do lubienia. Gburowaty, egoistyczny, arogancki i reprezentujący swoim zachowaniem wszystko co najgorsze. Jednak dzięki Eden mamy okazję poznać jego drugie oblicze. Zabawne, urocze, romantyczne i zarazem bardzo cierpiące. Nagle okazuje się, że imprezy, alkohol i narkotyki to tylko przygrywka, coś co sprawia, że zapomina i nie myśli. Jego relacje z braćmi były bardzo dobre, widać, że zrobiłby dla nich wszystko. Także relacja z jego matką na koniec wydaje się być zupełnie inna niż była na początku. Ella zawsze będzie kochać syna i wybaczy mu wszystkie błędy, jakie popełnił.
Każdy z grupki przyjaciół Tylera jest inny, ale łączy ich długa przyjaźń. Z całej paczki najbardziej polubiłam Rachel, Deana i Meghan, choć tak mało o niej wiadomo. Za to czarnymi charakterami okazują się być Jake i niezrównoważona Tiffani, której nie da się lubić.

Najlepsze w deszczu jest to, że można płakać do woli, a ludzie i tak pomyślą, że to krople ściekają ci po twarzy.

Estelle Maskame udało się napisać książkę, która pokazuje, że choć ten typowy schemat Young Adult się pojawia, to jest w niej coś więcej. Za sprawą innowacyjności i włożonego w nią serca.  Do tego ukazała problemy z jakimi boryka się dzisiejsza młodzież, bo nawet jeśli nie wokół nas samych, to gdzieś z pewnością.
Czytając nigdy nie wiemy co nasz czeka na następnej stronie. Nie wiemy jak się rozwinie relacja Eden i Tylera, czy znowu wpakują się w jakieś kłopoty, zrobią krok do przodu, czy może dwa do tyłu. Nie wiemy co poczujemy na kolejnych stronach, w kolejnych rozdziałach. Czy będzie to smutek, złość, radość, rozbawienie? Do tego ten koniec, który z pewnością jest dużym zaskoczeniem, gdyż nie rozważaliśmy, że tak to może się rozwinąć. Ale za to świetnie łączy przejście do drugiego tomu.

Muszę przyznać, że książka mi się podobała. Choć w Young Adult można już znaleźć wszystkie możliwe wątki, to Czy wspomniałam, że Cię kocham? udało się wybić. Nie jest to książka bardzo wybitna, ale nie jest też taką najniższych lotów. Jak najbardziej polecam, jeśli szukacie czegoś przy czym można się odprężyć!


 Pragnę ciszy, żeby przyjrzeć mu się dokładniej, dostrzec wszystkie jego wady i zalety. Chcę spojrzeć mu w twarz i pochwycić jego spojrzenie, chcę się uśmiechnąć i pragnę, by odpowiedział tym samym. Chcę widzieć, jak zaciska szczęki i myśli, pragnę, by zaufał mi na tyle, żeby powiedzieć, co chodzi mu po głowie. Chcę spojrzeć na świat jego oczami, tak bym mogła go zrozumieć i zaakceptować.

7 komentarzy:

  1. Raz jedyny miałam ją w łapkach i odłożyłam. Raczej to nie mój typ historii. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy kto co lubi. Aczkolwiek historia jest dość ciekawa. :)

      Usuń
  2. Ja zwykle nie czytam takich książek, chyba że właśnie chcę się odmóżdżyć i odstresować - i że tak powiem, ta spełniła moje "wymagania". :D Naprawdę mi się podobała, wciągnęła mnie ta historia i z chęcią poznałabym dalszy ciąg. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też potrzebowałam totalnego odmóżdżenia od szkoły i trafiłam z nią w sam raz. :) Drugą część też mam za sobą (zapraszam na recenzję za tydzień!) i był równie wciągający. :p

      Usuń
    2. Ja czytałam w kwietniu przed maturą, więc sprawdziło się idealnie. :D Z chęcią wpadnę i przeczytam. :)

      Usuń
  3. Czytałam. Mnie co prawda nie wciągnęła od pierwszych stron, dopiero nieco później, ale mi się podobała. Z chęcią sięgnę po kolejne części. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że kolejne też Ci się spodobają. ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń