Strony

wtorek, 17 października 2017

Recenzja #130: Zapadła dziura. Bone Gap - Laura Ruby



Tytuł: Zapadła dziura. Bone Gap
Autor: Laura Ruby
Wydawnictwo, rok wydania: Rebis, 2017
Ilość stron: 352

Wszyscy wiedzą, że Bone Gap to dziura. Dziura, w którą można wpaść. Dziura, w której można przepaść.
I dlatego, kiedy nagle znika piękna Róża, nikogo to właściwie nie dziwi. Ale Finn wie, co się tak naprawdę stało. Wie, że dziewczyna została porwana przez niebezpiecznego mężczyznę, którego twarzy chłopak za nic nie może sobie przypomnieć.
W tajemniczych opowieściach Finna, Róży i mieszkańców Bone Gap tylko jedno jest jasne – twarz, którą pokazujemy światu, nie ma się nijak do tego, kim tak naprawdę jesteśmy.

Są tacy ludzie, co zawsze się zjawiają wtedy, gdy się ich najbardziej potrzebuje.

Zapadła dziura. Bone Gap inspirując się mitem o Hadesie i Persefonie i innymi znanymi schematami, tworzy interesującą powieść młodzieżową. Realizm magiczny przeplata się ze zwykłymi nastoletnimi problemami, jakie mają młodzi mieszkańcy Bone Gap.

Bohaterom wykreowanym przez Laurę Ruby zdecydowanie niczego nie brakuje. Nie są stereotypowi, można zagłębić się w ich umysł i poznać kierujące nimi motywy.
Większość historii poznajemy przez oczy Finna. Jest to chłopak, który zawsze odstaje od społeczeństwa. Przez swoją inność był przez nie stygmatyzowany, a w jego wersję wydarzeń nie wierzy mu nawet własny brat. Od czasu, gdy był tylko miejscowym dziwakiem, do końca książki przechodzi dużą zmianę. Rozumie się jego postępowanie i przy tym nietrudno go polubić.
Przy Róży czeka nas małe zaskoczenie, gdyż okazuje się ona być… Polką! Pomimo swojego krótkiego czasu w Bone Gap zdążyła odcisnąć piętno na życiach wielu ludzi. Jest piękna, przez co zawsze jest postrzegana przez pryzmat swojego wyglądu. Jej uroda przyczynia się do jej porwania, a w życiu spotyka jej wiele przykrości. Jednak ona się nie poddaje i jest zdolna do posunięcia się do ostateczności, byle by wyrwać się z rąk oprawcy i uratować bliskie jej sercu osoby.

Nie da się zamienić czegoś, czego się nie posiada.

Choć nie poznajemy zbyt dobrze Seana, to trochę mu współczułam. Opuszczany po kolei przez bliskie sobie osoby, nie trudno się dziwić, że gdy znika Róża szybko odpuszcza sobie poszukiwania.
Priscilla aka Petey to dziewczyna z charakterem. Jest twarda i ostra, ale przy tym nie da się jej nienawidzić. A szczególnie jej czasem brutalnej szczerości. Przez mieszkańców miasteczka od zawsze jest uważana za brzydką, przez co nie czuje się wiele warta.

Autorka połączyła realizm magiczny z literaturą młodzieżową i trzeba przyznać, że wyszło jej to całkiem składnie. Czytanie nie sprawia żadnych trudności, a wręcz jest to przyjemność. Do tego czyta się błyskawicznie, dzięki temu jak z każdą stroną coraz bardziej zagłębiamy się w jej treść.
Plusem jest też to, że poznajemy akcję z punktu widzenia kilku osób (jednak wszystkie w trzeciej osobie). Dzięki temu mamy wgląd nie tylko w myśli bohaterów, ale i szersze spojrzenie na dane sytuacje.
Oprócz inspiracji mitologią realizm magiczny realizowany jest też przez np. zwierzęta rozumiejące więcej niż takie normalne czy szepczącą kukurydzę, która niejednokrotnie pomaga bohaterom.

Podsumowując, Bone Gap to książka o akceptacji, miłości i o tym, że nie liczy się zewnętrzne piękno, lecz to wewnętrzne. Choć powtarza się to tyle razy, to społeczeństwo, jak pokazuje autorka, dalej ma z tym problem.
Jest to książka przy której warto skłonić się do refleksji, a przy okazji miło spędzić przy niej czas.

Oczywiście nie kochał jej tak, jak mówił. Zresztą z mojego doświadczenia wynika, że ludzie nigdy nie kochają tak, jak mówią. Nie potrafią. Są tylko ludźmi. Zakłamanymi, przerażonymi ludźmi.

Za możliwośc przeczytania dziękuję:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz