Strony

wtorek, 23 maja 2017

Recenzja #119: Szklany miecz - Victoria Aveyard



Tytuł: Czerwona królowa #2 - Szklany miecz
Autor: Victoria Aveyard
Wydawnictwo, rok wydania: Moondrive, 2016
Ilość stron: 560

W kontynuacji bestsellerowej "Czerwonej Królowej" Mare Barrow musi zmierzyć się z mrokiem, który ogarnął jej duszę, stawić czoło bezlitosnemu królowi Mavenowi i własnym słabościom.

Walka pomiędzy rosnącą w siłę armią rebeliantów a światem, w którym liczy się kolor krwi, przybiera na sile. Mare Barrow ma czerwoną krew, taką samą jak zwykli ludzie. Jednak jej zdolność kontrolowania błyskawic – nadprzyrodzona moc zarezerwowana dla Srebrnych – sprawia, że rządzący chcą wykorzystać dziewczynę jako broń.
Mare odkrywa, że nie jest jedyną Czerwoną, która posiada umiejętności charakterystyczne dla Srebrnych. Są też inni. Ścigana przez okrutnego króla Mavena wyrusza na wyprawę, aby zrekrutować Czerwono-Srebrnych do armii powstańców gotowych walczyć o wolność. Wielu z nich straci życie, a zdrada stanie się chlebem powszednim. Mare musi też zmierzyć się z mrokiem, który ogarnął jej duszę. Czy sama stanie się potworem, którego próbuje pokonać?


Nawet jeśli jestem mieczem, to nie zostałam zrobiona ze stali, ale ze szkła, i czuję, że powoli zaczynam pękać.

Powracamy do Norty, by wraz z Mare, Calem i całą resztą przeciwstawić się dominacji Srebrnych i walczyć o wolność Czerwonych. Aby tego dokonać Mare potrzebuje więcej takich jak ona – więcej Czerwono-Srebrnych. Rozpoczyna się niebezpieczna wyprawa, podczas której dziewczyna nieraz zajrzy w oczy śmierci. W dodatku zmagając się z decyzjami, które podjęła wcześniej, musi zastanowić się czy na pewno postępuje dobrze nie tylko dla siebie, ale też innych…

Boję się samotności bardziej niż czegokolwiek innego. Dlaczego więc to robię. Dlaczego odpycham od siebie ludzi, których kocham? Co jest ze mną nie tak?

W głównej bohaterce zachodzi ogromna zmiana. Nie jest już ufna i naiwna jak wcześniej, wręcz przechodzi w skrajną odwrotność – nie ufa już nikomu, nawet swoim najbliższym. Zmaga się z tym, kim naprawdę jest, a także decyzjami, które już podjęła lub które dopiero podejmie. Mare przede wszystkim zmaga się z samą sobą, swoją ciemną stroną i samotnością. Boi się po raz kolejny komuś zaufać, pokochać kogoś, być przez kogoś pokochanym i przez to odpycha od siebie wszystkich najbliższe sobie osoby. Spoczywa na niej ogromna odpowiedzialność, której musi się podjąć, jednocześnie nie czując się na nią gotowa.
Jedyną osobą, która tak naprawdę ją rozumie jest Cal. Przeszli przez piekło, są poszukiwani w całym królestwie, a czeka ich niebezpieczna misja. Mają tylko siebie, choć Mare po wszystkim wydarzeniach nie chce zaufać nawet księciu, obawiając się, że i on pewnego dnia ją opuści.
Również Cal się zmienił, ale nietrudno się temu dziwić, gdy zmienia się całe jego dotychczasowe życie. Nie jest już uwielbianym księciem, następcą tronu, lecz upadłym księciem, który zabił własnego ojca, by zasiąść na tronie.

Wszyscy i wszystko może nas zdradzić. Nawet nasze własne serce.

W Szklanym mieczu wiele się dzieje, dużo więcej niż w Czerwonej królowej. Akcja mknie na przód, strony sama się przewracają i nie wiadomo kiedy nagle znajdujemy się w 50 stron dalej. Przez to książkę się wręcz pochłania, nie potrafiąc się od niej oderwać, chcąc dowiedzieć się co czeka na czytelnika w kolejnych rozdziałach.
Autorka ponownie świetnie łączy wszystkie wątki, nie ma się wrażenia, że czegoś brakuje. Jej styl dalej jest przyjemny i łatwy w odbiorze. Nie odczuwa się znużenia, bo jak najbardziej potrafi zaciekawić czytelnika.
Choć wątek miłosny niewątpliwie odgrywa w historii dość dużą rolę, to tak naprawdę nie jest obecny cały czas. Victoria Aveyard wplotła takie sceny w odpowiednie momenty, przez co są one bardzo naturalne. Nie odczuwa się przesytu czy dominacji romansu bohaterów nad resztą treści, a te malutkie chwile potrafią wzbudzić uśmiech na naszych twarzach.

Szklany miecz podbił moje serce bardziej niż poprzedniczka. Autorka nie postawiła na banalność. Potrafiła mnie nie raz zaskoczyć zwrotem akcji, rozśmieszyć czy trzymać w napięciu i niepewności. Po takim zakończeniu już nie mogę się doczekać, aż przeczytam Królewską klatkę. A Szklany miecz zdecydowanie wart jest przeczytania.

Nikt nie urodził się złym człowiekiem, tak samo jak nikt nie rodzi się samotny. Stajemy się tacy przez wybory, których dokonujemy, i okoliczności, w jakich przychodzi nam żyć.

Za możliwośc przeczytania dziękuję wydawnictwu:


2 komentarze:

  1. Jak ja chce to już przeczytać! <3 Uwielbiam tą serię i jestem mega ciekawa dalszych losów Mare i Cala <3

    OdpowiedzUsuń