Tytuł: Z Galileusza też się śmiali
Autor: Albert Jack (Graham Willmott)
Wydawnictwo, rok wydania: Muza, 2016
Ilość stron: 352
Wynalazców wyrastających
ponad swoje czasy krytykowano, wykpiwano, zniechęcano na wiele sposobów. Nie
poddawali się, niektórzy walczyli latami, robiąc to, co uważali za słuszne. I
wygrywali... To lekcja, której nie wolno zapomnieć.
Albert Jack złożył hołd
ludzkiej kreatywności i wytrwałości: opracował bogaty katalog wynalazków z
różnych dziedzin i związanych z nimi historii, przeważnie zabawnych, czasem
smutnych, ale nieodmiennie fascynujących. Błyskotliwa narracja, pełen humoru styl
i parada zadziwiających faktów tworzą literacko-naukowy koktajl, od którego
trudno się oderwać.
Z tej książki dowiemy się na
przykład, że zanim wynaleziono sprzęt ochronny, strażacy zapuszczali długie
wąsy, a przed akcją moczyli je i wkładali do ust, żeby móc oddychać w
zadymionych pomieszczeniach. Że pierwsze puszki z żywnością powstały
kilkadziesiąt lat przed wynalezieniem otwieracza do puszek. Że wynalezienie
spadochronu zajęło 500 lat i kosztowało życie wielu upartych eksperymentatorów.
Kiedy czytelnikowi wydaje
się, że nic go już nie zdziwi, autor serwuje mu kolejną osobliwość. Wszystko
okraszone jest cytatami sprzed lat: wypowiedziami znanych ludzi i fragmentami
artykułów z gazet, krytycznymi wobec rodzących się nowych idei, trendów i
wynalazków. Ich przewidywania i obawy dziś brzmią absurdalnie, a w konfrontacji
z obecnym stanem wiedzy dają komiczny efekt (weźmy choćby pogląd, że podróże
koleją z dużą prędkością nigdy nie będą możliwe, bo grożą uduszeniem
pasażerów).
Oprah Winfrey stała się jedną
z najpotężniejszych kobiet i odniosła jeden z największych sukcesów – w skali
światowej – w telewizji. Ale dla znamienitej gospodyni programów talk show
droga wcale nie była łatwa. Aby osiągnąć sławę i fortunę, musiała poradzić
sobie z trudnym dzieciństwem, czasami nawet maltretowaniem, i przetrwać wiele
załamań kariery. Między innymi zwolniono ją kiedyś z pracy w charakterze
reporterki telewizyjnej, ponieważ uznano, że „nie nadaje się do TV”.
[„Z
Galileusza też się śmiali” Albert Jack, str. 19-20]
Graham Bell na otwarciu długodystansowej linii z Nowego Jorku do Chicago, 1892r. |
Z
Galileusza też się śmiali to zbiór historii i anegdot o wynalazcach, których
wynalazki nie spotkały się z pozytywną reakcją, a oni nie poprzestali na tym i
udowodnili im, że krytycy nie mają racji.
Znajdują się tu historie bardziej lub
mniej znane. Poznamy ponownie historię teleskopu stworzonego przez Galileusza,
radia, telefonu czy penicyliny. Można też znaleźć tutaj takie, o których wcześniej
nie miało się pojęcia o: jojo, zamku błyskawicznym, kocim żwirku czy nawet o
zwykłym rzepie.
Książka dzieli się na kilka części, w
których z kolei można znaleźć kolejne podrozdziały. Zaczniemy od nauki i
techniki z ciekawym podrozdziałem o wynalazcach zabitych przez ich własne
dzieła, by później przejść do produktów żywnościowych, czyli historii ziemniaka
i wielu innych. Następnie do popkultury, gdzie przeczytamy o hula-hoop i
książkach, które miały być klapą i kolejno do biznesu i przemysłu, wynalazków
przypadkowych, zatajonych, śmiesznych i nazwanych imionami swoich stwórców. Każda
z historii jest świetnie oddzielona, a na końcu znajduje się dodatkowo spis
treści. Całość przetykana jest krótkimi anegdotami o tytule „Jak bardzo można
się mylić” co tylko potwierdza rację wynalazców.
Albert
Einstein nie mówił do czwartego roku życia, a pierwsze słowo zdołał przeczytać,
kiedy miał prawie osiem lat. Jego rodzice i nauczyciele zaczynali sądzić, że
jest albo upośledzony umysłowo, albo po prostu aspołeczny. Został usunięty ze
szkoły i nie przyjęto go na politechnikę w Zurychu. Wszyscy jednak zgodzili się
co do tego, że jakoś nadrobił zaległości, skoro otrzymał Nagrodę Nobla w
dziedzinie fizyki, i całkowicie odmienił wiele powszechnie przyjętych w tym
czasie twierdzeń naukowych.
[„Z Galileusza też się śmiali” Albert Jack, str. 43-44]
Posąg twórcy Coca-Coli, Johna Pembertona. |
Niektóre z przytoczonych historii są
bardziej ciekawe, inne mniej. Każdy znajdzie dla siebie coś, co go zaciekawi. Mnie
z pewnością najbardziej podobała się część o odrzuconych książkach i filmach,
metrze i zatajonych wynalazkach, o których nie wiadomo czy istniały. Do tego dowiedziałam się, że byłam w miejscach, gdzie stworzono niektóre
z wynalazków nawet o tym nie wiedząc.
Z
Galileusza też się śmiali to literatura faktu, nawet naukowa, ale jest
napisana w bardzo przyjemny i zabawny sposób, wręcz sarkastyczny. Wszystko jest
dobrze opisane, autor podaje nam to co najważniejsze i nie zanudza
niepotrzebnymi faktami.
Na przykładzie książki Albert Jack
pokazuje nam, że w życiu nie warto się poddawać i należy walczyć dalej. Bo co
gdyby ci opisani wynalazcy się poddali i nie mielibyśmy teraz tylu, potrzebnych
lub mniej potrzebnych, rzeczy?
Książkę zdecydowanie mogę polecić.
Przyjemna lektura, a do tego można dowiedzieć się czegoś ciekawego i później
zabłysnąć wiedzą. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz