wtorek, 20 września 2016

Recenzja #101: Z Galileusza też się śmiali - Albert Jack



Tytuł: Z Galileusza też się śmiali
Autor: Albert Jack (Graham Willmott)
Wydawnictwo, rok wydania: Muza, 2016
Ilość stron: 352

Wynalazców wyrastających ponad swoje czasy krytykowano, wykpiwano, zniechęcano na wiele sposobów. Nie poddawali się, niektórzy walczyli latami, robiąc to, co uważali za słuszne. I wygrywali... To lekcja, której nie wolno zapomnieć.
Albert Jack złożył hołd ludzkiej kreatywności i wytrwałości: opracował bogaty katalog wynalazków z różnych dziedzin i związanych z nimi historii, przeważnie zabawnych, czasem smutnych, ale nieodmiennie fascynujących. Błyskotliwa narracja, pełen humoru styl i parada zadziwiających faktów tworzą literacko-naukowy koktajl, od którego trudno się oderwać. 

Z tej książki dowiemy się na przykład, że zanim wynaleziono sprzęt ochronny, strażacy zapuszczali długie wąsy, a przed akcją moczyli je i wkładali do ust, żeby móc oddychać w zadymionych pomieszczeniach. Że pierwsze puszki z żywnością powstały kilkadziesiąt lat przed wynalezieniem otwieracza do puszek. Że wynalezienie spadochronu zajęło 500 lat i kosztowało życie wielu upartych eksperymentatorów. 
Kiedy czytelnikowi wydaje się, że nic go już nie zdziwi, autor serwuje mu kolejną osobliwość. Wszystko okraszone jest cytatami sprzed lat: wypowiedziami znanych ludzi i fragmentami artykułów z gazet, krytycznymi wobec rodzących się nowych idei, trendów i wynalazków. Ich przewidywania i obawy dziś brzmią absurdalnie, a w konfrontacji z obecnym stanem wiedzy dają komiczny efekt (weźmy choćby pogląd, że podróże koleją z dużą prędkością nigdy nie będą możliwe, bo grożą uduszeniem pasażerów).



Oprah Winfrey stała się jedną z najpotężniejszych kobiet i odniosła jeden z największych sukcesów – w skali światowej – w telewizji. Ale dla znamienitej gospodyni programów talk show droga wcale nie była łatwa. Aby osiągnąć sławę i fortunę, musiała poradzić sobie z trudnym dzieciństwem, czasami nawet maltretowaniem, i przetrwać wiele załamań kariery. Między innymi zwolniono ją kiedyś z pracy w charakterze reporterki telewizyjnej, ponieważ uznano, że „nie nadaje się do TV”.
[„Z Galileusza też się śmiali” Albert Jack, str. 19-20]
Graham Bell na otwarciu długodystansowej linii
z Nowego Jorku do Chicago, 1892r.

Z Galileusza też się śmiali to zbiór historii i anegdot o wynalazcach, których wynalazki nie spotkały się z pozytywną reakcją, a oni nie poprzestali na tym i udowodnili im, że krytycy nie mają racji.
Znajdują się tu historie bardziej lub mniej znane. Poznamy ponownie historię teleskopu stworzonego przez Galileusza, radia, telefonu czy penicyliny. Można też znaleźć tutaj takie, o których wcześniej nie miało się pojęcia o: jojo, zamku błyskawicznym, kocim żwirku czy nawet o zwykłym rzepie.

Książka dzieli się na kilka części, w których z kolei można znaleźć kolejne podrozdziały. Zaczniemy od nauki i techniki z ciekawym podrozdziałem o wynalazcach zabitych przez ich własne dzieła, by później przejść do produktów żywnościowych, czyli historii ziemniaka i wielu innych. Następnie do popkultury, gdzie przeczytamy o hula-hoop i książkach, które miały być klapą i kolejno do biznesu i przemysłu, wynalazków przypadkowych, zatajonych, śmiesznych i nazwanych imionami swoich stwórców. Każda z historii jest świetnie oddzielona, a na końcu znajduje się dodatkowo spis treści. Całość przetykana jest krótkimi anegdotami o tytule „Jak bardzo można się mylić” co tylko potwierdza rację wynalazców.


Albert Einstein nie mówił do czwartego roku życia, a pierwsze słowo zdołał przeczytać, kiedy miał prawie osiem lat. Jego rodzice i nauczyciele zaczynali sądzić, że jest albo upośledzony umysłowo, albo po prostu aspołeczny. Został usunięty ze szkoły i nie przyjęto go na politechnikę w Zurychu. Wszyscy jednak zgodzili się co do tego, że jakoś nadrobił zaległości, skoro otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki, i całkowicie odmienił wiele powszechnie przyjętych w tym czasie twierdzeń naukowych.
[„Z Galileusza też się śmiali” Albert Jack, str. 43-44]

Posąg twórcy Coca-Coli, Johna Pembertona.
Niektóre z przytoczonych historii są bardziej ciekawe, inne mniej. Każdy znajdzie dla siebie coś, co go zaciekawi. Mnie z pewnością najbardziej podobała się część o odrzuconych książkach i filmach, metrze i zatajonych wynalazkach, o których nie wiadomo czy istniały. Do tego dowiedziałam się, że byłam w miejscach, gdzie stworzono niektóre z wynalazków nawet o tym nie wiedząc.
Z Galileusza też się śmiali to literatura faktu, nawet naukowa, ale jest napisana w bardzo przyjemny i zabawny sposób, wręcz sarkastyczny. Wszystko jest dobrze opisane, autor podaje nam to co najważniejsze i nie zanudza niepotrzebnymi faktami.
Na przykładzie książki Albert Jack pokazuje nam, że w życiu nie warto się poddawać i należy walczyć dalej. Bo co gdyby ci opisani wynalazcy się poddali i nie mielibyśmy teraz tylu, potrzebnych lub mniej potrzebnych, rzeczy?
Książkę zdecydowanie mogę polecić. Przyjemna lektura, a do tego można dowiedzieć się czegoś ciekawego i później zabłysnąć wiedzą. ;)

Za możliwośc przeczytania dziękuję wydawnictwu:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz