Miłość silniejsza
niż czas.
Akcja tej
sugestywnej powieści, pełnej zwrotów i zaskakujących zdarzeń, rozpoczyna się w
roku 1945. Claire Randall, jeszcze niedawno wojenna pielęgniarka, spędza
wakacje w Szkocji. Dotknąwszy starego kamienia, nieoczekiwanie... przenosi się
w przeszłość. Trafia w niespokojne czasy, znaczone wojną domową, przesądami i
szaleństwem czarów. Nie ma pojęcia, jak odnaleźć się w roku 1743. I nie wie, że
w nowym i niezrozumiałym świecie czeka miłość jej życia: Jamie, z którym los
połączy ją na dobre i na złe.
I sądzę, że szacunek dopuszcza tajemnice, ale nie
kłamstwa.
Wiedziałam,
że mnie kocha, było to dla mnie równie oczywiste jak to, że żyję. Tam bowiem,
gdzie jest miłość, słowa są niepotrzebne. Miłość jest wszystkim. Jest nieśmiertelna.
I wystarcza za wszystko inne.
Upokorzenie jest gorsze od fizycznego bólu.
Wystąpienie z grupy, samotna walka przeciw niej od
tysięcy lat oznacza śmierć dla śmiałka. Sprzeciwienie się stadu wymaga czegoś
więcej niż zwykłej odwagi - wymaga przełamania instynktu.
W snach ludzi czają się potwory.
- Co zrobimy, jeśli doczekamy się potomstwa?
Będziemy bić nasze dzieci czy im tłumaczyć? (...)
- To proste. Ty im będziesz tłumaczyć, a kiedy się zmęczysz, ja wezmę diablątka na dwór i sprawię im lanie.
- Myślałam, że lubisz dzieci.
- Lubię. Ojciec też mnie lubił... kiedy nie zachowywałem się jak idiota. I kochał mnie... na tyle, by mi przetrzepać skórę, gdy na to zasługiwałem.
- To proste. Ty im będziesz tłumaczyć, a kiedy się zmęczysz, ja wezmę diablątka na dwór i sprawię im lanie.
- Myślałam, że lubisz dzieci.
- Lubię. Ojciec też mnie lubił... kiedy nie zachowywałem się jak idiota. I kochał mnie... na tyle, by mi przetrzepać skórę, gdy na to zasługiwałem.
Czasem nasze najszlachetniejsze czyny są skutkiem
tych, których najbardziej żałujemy.
Warunkiem grzechu jest świadomość wyrządzonego zła
i zgoda na to zło...
– Nie lękaj się – szepnął w moje włosy – Teraz
jesteśmy razem.
Sam mogę znieść ból, ale nie zniósłbym twojego. Do
tego trzeba więcej siły, niż mam.
Oddaje ci me ciało, byśmy byli jednym.
Oddaję ci mą duszę aż po kres dni naszych.
– Była jeszcze jedna przyczyna. Najważniejsza.
– Jaka przyczyna?
– Dla której cię poślubiłem.
– A mianowicie?
– Ponieważ cię pragnąłem. (…) Bardziej niż
czegokolwiek
w całym życiu.
– Nie jesteś pierwszą dziewczyną, którą całowałem
– szepnął. – Lecz przysięgam, będziesz ostatnią.
A
wiedzieć to nie to samo, co zobaczyć na własne oczy.
– Płakałem z radości, Angielko - (…) - Dziękowałem
Bogu, że mam dwie ręce, którymi mogę cię trzymać. Którymi mogę ci służyć,
którymi mogę cię kochać. Dziękowałem Bogu, że nadal jestem cały i zdrowy, dla
ciebie.
Nie znam książki, ale chyba się skuszę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie ;)
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
Polecam, bo warto! :)
UsuńPozdrawiam!
Muszę w końcu sięgnąć po Obcą. Tyle dobrego słyszę o tej książce, że wprost muszę się sam przekonać, co w niej takiego wyjątkowego. Trochę przeraża mnie jej grubość... ale co tam - już nie takim cegiełkom dawałem radę :D Mam nadzieję, że w tym roku uda mi się w końcu przeczytać Obcą Diany Gabaldon :)
OdpowiedzUsuńCiekawy blog :) Z pewnością jeszcze nieraz tu zaglądnę :)
Pozdrawiam i do zobaczenia :D
http://mybooktown.blogspot.com/
Bardzo polecam tę serię! Też na początku miałam obawy co do ilości stron, z każdym tomem ich w dodatku przybywa, ale pomimo takiej objętości szybko się czyta. :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam! :D