Tytuł:
|
Stacja emitująca: The CW
|
Ilość sezonów: 2
|
Lata emisji: 2014 – obecnie
|
Status: Trwający
|
Gatunek: Komedia
|
Jane (Gina
Rodriguez) to 23-letnia studentka finansów i rachunkowości, która pracuje w
hotelu. Pewnego dnia jej spokojne życie wywraca się do góry nogami, gdy
odkrywa, że jest w ciąży. Wkrótce dowiaduje się również, że została przypadkowo
sztucznie zapłodniona przez swojego lekarza. Tymczasem sytuacja, w której się
znalazła, komplikuje jej stosunki z chłopakiem Michaelem (Brett Dier).
Kiedy
rok temu Jane the Virgin pojawiła się
w ramówce, nikt nie wróżył jej dobrej przyszłości. A tu nagle Jane okazała się
być największą niespodzianką sezonu! I to nie byle jaką.
Jeśli
skądś Wam się kojarzy fabuła serialu, to pewnie dlatego, że Jane i nasza TVN-owska Majka powstały na bazie tej samej
telenoweli. A choć Majka niewiele ma
z telenowelą wspólnego, to ta pierwsza ma już dużo więcej.
Jane
Gloriana Villanueva zostaje przez przypadek sztucznie zapłodniona, bo zmęczona
lekarka (jednocześnie siostra ojca jej dziecka!) myli pokoje i zamiast wykonać
cytologię, robi in vitro. Rzecz w tym,
że Jane nigdy nie uprawiała seksu, ponieważ dzięki swojej abueli czeka z tym do
ślub. A tu nagle okazuje się, że jest w ciąży, jej związek z narzeczonym
Michaelem się komplikuje i całe życie wywraca do góry nogami.
Mamy
Michaela – narzeczonego Jane, Rafaela – szefa Jane, ojca jej dziecka, a do tego
jej byłego chłopaka, Petrę, czyli żonę Rafaela, Xiomarę i abuelę – odpowiednio matkę
i babcię Jane. Do tego pojawia się charyzmatyczny ojciec Jane, aktor telenoweli.
I choć na początku trudno nadążyć kto z kim i kiedy, to z czasem w końcu
zrozumiecie wszystkie powiązania.
Twórcy
nie boją przekraczać się żadnych granic. Specjalnie przerysowują bohaterów i
ich życiowe problemy oraz sytuacje do wszelkich granic niemożliwości. Choć ich życie powinno być normalne tak jak
życie każdego z nas, to zamienia się w typową telenowelę. Komiczność i
niewiarygodność sytuacji, do tego twisty i nieprawdopodobne zwroty akcji,
wszystko to sprawiało, że niekiedy nie można było powstrzymać się od śmiechu. Jednak
w tym tkwi urok Jane.
Jedną
z najlepszych rzeczy w Jane the Virgin
jest narrator komentujący wszelkie wydarzenia i pomagający nam za nimi nadążyć.
Chociaż powinien być on obiektywny, to nie zawsze tak jest. Jego spostrzeżenia
tylko potęgują komizm wszystkich sytuacji.
Już
po pierwszym odcinku zakochałam się w Jane. Była dokładnie tym czego
potrzebowałam – powiewem świeżości i lekkością, która od razu poprawiała mój
tydzień. A wyczekiwanie na to, jak dalej potoczy się życie Jane Villanuevy,
dłużyło się niekiedy niemiłosiernie. Z każdym odcinkiem coraz bardziej
wchodziłam w jej świat i nie chciałam stamtąd wychodzić. To właśnie Jane sprawiła, że nawet moje najgorsze
dni stawały się jaśniejsze. Jane i jej
świat podbiły moje serce, i właśnie dlatego mogę ją Wam szczerze polecić i
zachęcić do oglądania.
Nie, na to się nie skusze.;/
OdpowiedzUsuńSzkoda, czasem naprawdę można się pośmiać. ;)
UsuńUlubiony serial mojej współlokatorki, ale ja na pewno oglądać nie będę :)
OdpowiedzUsuńA szkoda. ;/
UsuńU mnie z serialami jest tak dziwacznie, że nie potrafię się niemal w żaden wkręcić. Zdarzało mi się nieraz trafiać na naprawdę dobry i byłam nic zachwycona...Ale po prostu przestawałam go oglądać. Dlatego, niestety, pewnie się nie skuszę, ale zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńCzytam, piszę, recenzuję, polecam
Ja zwykle staram się dokańczać to co zaczęłam i mi się spodobało. Pewnie dlatego, że nie mogę przestać oglądać, jeśli jestem zachwycona. ;>
UsuńJeden z moich ulubionych :3
OdpowiedzUsuń