Tytuł: Obca #4 - Jesienne werble
Autor: Diana Gabaldon
Wydawnictwo, rok wydania: Świat Książki, 2015
Ilość stron: 1000
Jest rok 1768. Claire, Jamie i Ian postanawiają się osiedlić
w Karolinie Północnej. Rozpoczynają budowę wymarzonego domu, zakładają farmę
Fraser's Ridge.
Jest rok 1769. Brianna, gnana tęsknotą za rodzicami,
przenosi się w wiek XVIII i dociera do Lallybroch, gdzie mieszka siostra
Jamiego. Od niej dowiaduje się, że rodzice przebywają w Karolinie Północnej.
Nie bacząc na liczne niebezpieczeństwa, wsiada na statek do Ameryki...
Rok 1969. Brianna spędza święta z Rogerem w Inverness,
Roger, poszukując tekstu starej piosenki, natrafia w materiałach źródłowych na
wiadomość o pożarze we Fraser's Ridge...
Jest rok 1971. Roger Wakefield usiłuje skontaktować się z
Brianną, ale dowiaduje się, że wyjechała do Szkocji. Przypuszcza, że dziewczyna
postanowiła odnaleźć rodziców i przeniosła się w czasie. Zamierza podążyć za
nią...
Recenzja Uwięzionej w bursztynie
Cytaty z Uwięzionej w bursztynie
Recenzja Podróżniczki
Cytaty z Podrózniczki
Po burzliwej przeprawie przez ocean i przygodach w Indiach Zachodnich Jamie i Claire w końcu docierają do Ameryki, gdzie planują się osiedlić. Wkrótce jednak w ich życie wkracza córka, a z nią kolejne przygody i niebezpieczeństwa czyhające na Fraserów.
Miłość Jamiego i Claire udowodniła, że przetrwa wszystko.
Teraz więc mogą cieszyć się szczęśliwym pożyciem, niekiedy mając poważne
rozmowy i dzieląc się wspomnieniami z tych lat, gdy się rozdzielili. Pojawia
się ich córka, Brianna i w końcu mamy okazję ujrzeć całą rodzinę w komplecie. Jamie
odnajduje się w roli ojca czasem lepiej, a czasem gorzej. Ojca i córkę, którzy
dopiero co się poznają dzieli ponad wiek, w którym postrzeganie wielu
społecznych kwestii wiele się zmieniło. Jak przystało na Fraserów, wynikają z
tego ogniste kłótnie. Niemniej widać, że Jamie bezgranicznie kocha córkę i
zrobiłby dla niej wszystko, co zresztą udowadnia. Z niecierpliwością
wyczekiwałam na szansę przeczytania jak Jamie nawiązuje więź z Brianną i muszę
przyznać, że były to bardzo wzruszające momenty.
Ale człowiek nie został
zapomniany, jak długo istnieją pod niebem dwie osoby: jedna, która opowie
historię, i druga, która jej wysłucha.
Claire ponownie ma okazję wcielić się w rolę matki. Nieustannie wspierała swoją córkę, jednak była zagubiona pomiędzy Jamiem i Bree.
Natomiast sama Brianna udowadnia jak podobna jest do swoich rodziców.
Poważnie podejmowała nieoczekiwane decyzje, które czekały ją po niełatwej
drodze do spotkania z matką i ojcem. Dzięki tej podroży poznała siebie, a także
zaznała tego, czego jej dotychczas brakowało. Naprawdę trudno jej nie polubić.
No i Roger. W Jesiennych
werblach mamy okazję poznać go jeszcze lepiej. Jego miłość do Brianny i
odwaga, by pójść za nią są naprawdę godne podziwu. Przy tych wszystkich złych
przygodach jakie go spotkały było mi go trochę szkoda.
Pojawia się także Ian, który zawsze świetnie wpasowuje się w
teraźniejsze zajścia. Lord John Grey również ma okazję parę razy nas zaskoczyć
i pozwolić poznać się nieco lepiej.
- Nic nie ginie, Angielko, ale
wszystko się zmienia.
- To jest pierwsza zasada
termodynamiki (…).
- Nie – odrzekł. – To jest wiara.
Diana Gabaldon ponownie zaskakuje czytelnika całym wachlarzem emocji. Rozbawienie, wściekłość, wzruszenie, zszokowanie, niepewność przyprawiająca o szybsze bicie serca – nigdy nie wiadomo, co nam szykuje na kolejnych stronach. Akcja na początku niektórym może się zbytnio ciągnąć, gdyż górują tam opisy nowego życia Fraserów w górach i nie dzieje się nic nadto niebezpiecznego. Wszystko rozkręca się w drugiej części książki i nawet nie wiadomo, kiedy się ją skończyło. Jak zwykle Diana Gabaldon oczarowuje czytelnika swoim stylem i porywa do XVIII wiecznej Ameryki.
W Jesiennych werblach
przeznaczenie i przypadki losu, tak jak w poprzednich częściach, dają o sobie
znać. Wiele sytuacji, o których byśmy nie pomyśleli, łączy się ze sobą w
zaskakującą całość. W Podróżniczce
dość mnie to bawiło, tutaj jednak zabieg się udał i wszystko ma dużo więcej
sensu. Tak jak poprzednio poszczególne
postacie pojawiają się wtedy, gdy najbardziej pasują do sytuacji. Nigdy nie
wiadomo z kim będziemy mieli okazję spotkać się na kolejnych stronach.
Nie ma znaczenia, dokąd dziecko
odchodzi, na jak długo ani jak daleko. Nawet jeśli na zawsze. Nigdy się go nie
traci.
Po prostu nie sposób.
Po prostu nie sposób.
Historia opowiadana jest z kilku punktów widzenia. Najwięcej przedstawia nam oczywiście Claire, w XX wieku najczęściej śledzimy wszystko oczami Rogera, ale mamy także okazję zobaczyć niektóre wydarzenia poprzez Briannę i Jamiego. Tam, gdzie nie ma jednej postaci, jest druga, więc możemy śledzić historię w obu miejscach jednocześnie, jeśli akurat bohaterzy są rozdzieleni.
Autorka rozszerzyła też wątki fantastyczne poza przejścia
pomiędzy czasami. Wątek z zabitym człowiekiem zaintrygował mnie i liczę na
dalsze jego wyjaśnienie.
Jedynym malutkim minusikiem są dla mnie przeskoki czasowe. Czasem
akcja przeskakuje o kilka miesięcy i może być trudno się zorientować. Nie jest
to jednak zbyt nastręczające.
Pomimo mniejszej ilość akcji w porównaniu do Podróżniczki, Jesienne werble wcale nie są gorsze. Mniejszą liczbę
niebezpiecznych zdarzeń nadrabia większą liczbą emocji. Jeszcze bardziej
pokochałam Jamiego, Claire i ich historię. Już nie mogę się doczekać, by poznać
co ich czeka w kolejnej części!
- Ty jesteś moją odwagą, a ja Twoim sumieniem - szepnął. - Ty jesteś moim sercem, a ja Twoim współczuciem. Żadne z nas nie jest całością. Przecież o tym wiesz Angielko.
- Wiem o tym - powiedziałam drżącym głosem - i właśnie dlatego tak się boję.
Nie chcę znów czuć się jak pół człowieka. Nie mogłabym tego znieść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz