wtorek, 24 stycznia 2017

PRZEDPREMIEROWO! Recenzja #111 : Księga snów - Nina George



Tytuł: Księga snów
Autor: Nina George
Wydawnictwo, rok wydania: Otwarte, 2017
Ilość stron: 424

Życie człowieka to suma wyborów.
Dokonuje ich w każdej sekundzie.
Ale czy wie, jakie naprawdę będą ich skutki?
Czy może sprawić, by zły wybór doprowadził do szczęśliwego zakończenia?

Henri. Reporter wojenny. Żył w ciągłym zagrożeniu, jednak najbardziej przerażał go stały związek i założenie rodziny. Ratuje tonącą dziewczynkę, ale sam zapada w śpiączkę.
Eddie. Redaktorka w wydawnictwie. Kiedyś związana z Henrim. Jej ustabilizowane życie burzy informacja, że uczynił ją odpowiedzialną za podejmowanie wszystkich decyzji dotyczących jego leczenia.
Sam. Wyjątkowo inteligentny i wrażliwy trzynastolatek. Łatwo rozpoznaje uczucia innych, a emocje opisuje za pomocą kolorów. Marzy o tym, aby w końcu poznać ojca, którego losy śledził przez całe życie.

Przeszłość i teraźniejszość, rzeczywistość i marzenia, prawda i to, co się prawdą wydaje, splatają się w jedną historię. Ścieżki trójki bohaterów krzyżują się w krainie snów, gdzie zacierają się granice, a wspomnienia dają drugą szansę na życie.

Nie można zadecydować o tym, że jest się pisarzem. Jest się nim lub nie. Ci, którzy nimi nie zostają, wpadają w obłęd, są nieszczęśliwi albo nigdy nie zaznają spokoju.

Jest to moja pierwsza przeczytana książka Niny George. Nie bardzo wiedziałam czego mogę oczekiwać, gdyż nigdy wcześniej nawet o niej nie słyszałam. Jednak śmiało mogę stwierdzić, że się nie zawiodłam.

Henri, zmierzając do szkoły syna, którego nigdy nie poznał, zostaje potrącony przez samochód i zapada w śpiączkę. Miesza to w ustabilizowanym życiu Eddie, która nagle dowiaduje się, że Henri uczynił ją odpowiedzialną za decyzje dotyczące jego leczenia. Szpital odwiedza także Sam, który czuwa przy łóżku ojca, a spotkanie pewnej dziewczynki odmienia jego życie.

Moja miłość była silniejsza niż potrzeba bycia kochaną.

Główni bohaterowie (a przynajmniej część) jest w wieku starszym niż zwykle spotykam w czytanych przeze mnie książkach. Jednocześnie śledzimy 3 punkty widzenia: Henriego, Eddie i Sama.
Z Henrim podróżujemy przez jego wspomnienia oraz ich alternatywne wersje, zadając sobie pytanie czy istnieje świat alternatywny do naszego.
Z Eddie poznajemy teraźniejszość, czyli to jak ułożyła sobie życie po rozstaniu z Henrim i jak radzi sobie, gdy ponownie pojawił się w jej życiu. Mamy jednak też wgląd w wspomnienia z czasów ich związku.
Zaś z Samem poznajemy wyłącznie teraźniejszość. Chłopak bardzo wrażliwy, który nigdy nie poznał własnego ojca. Stara się „przywrócić do życia” ojca oraz Maddie, 11-letnią dziewczynkę, która także jest w śpiączce.

Każdy nosi w sobie archiwum, a z szuflad, szafek i skrytek w mojej pamięci wypełzają demony.

Księga snów ma charakter dość filozoficzny. Autorka porusza tutaj temat śpiączki i gdzie właściwie znajduje się człowiek podczas tego stanu, a także co dzieje się po śmierci. Choć zwykle filozoficzne książki nie są dla mnie, to tutaj mi się to podobało. Śpiączka to interesujący stan, o którym wciąż nie wiemy wiele, a Nina George stworzyła ciekawą koncepcję tego, co dzieje się, gdy człowiek się w nim znajduje.
Gdy przyzwyczaimy się do stylu autorki, książkę czyta się przyjemnie i szybko. Nina George bardzo zwinnie przeplata ze sobą różne wątki, przeszłość z teraźniejszością.
 Oprócz śpiączki i wszystkiego co z nią związane, tematem jest miłość. Jest tu jej bardzo wiele – miłość dojrzała, młodzieńcza oraz bezgraniczna miłość rodzica i dziecka.
Niektóre książki nie potrzebują całej uwagi czytelnika, jednak w Księdze snów jest odwrotnie. Trzeba całkowicie się jej poświęcić, w spokoju, bez natarczywej muzyki. Wtedy można wszystko dokładnie zrozumieć.

Choć na początku miałam problem z wciągnięciem się w tą historię i niezbyt łapałam wszystkie wątki, to gdy wreszcie mi się to udało, nie chciałam się od niej oderwać. Historia jest bardzo poruszająca i myślę, że warto po nią sięgnąć. Ja z pewnością tak postąpię z innymi książkami autorki.

La Mer to kobieta, zna wszystkie brzegi i chroni umarłych, którzy z Île-de-Sein wypływają barką na morze, by dotrzeć do wyspy, której nie ma na żadnej mapie. Kochankiem la Mer jest czas. Razem płodzą śmierć. Sny i ludzie to ich potomstwo.

Za możliwośc przeczytania dziękuję wydawnictwu:


10 komentarzy:

  1. Hm, to chyba książka niezbyt dla mnie, jakoś jej nie czuję :D Poza tym moja lista książek do przeczytania już i tak jest wystarczająco długa..... :P

    http://strefa-czytania-obowiazuje-wszedzie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czyja nie jest, haha. :D Moja nie ma końca, cały czas coś do niej dodaję..

      Usuń
    2. Chyba takie musi być życie książkoholika xD

      Usuń
    3. Jesteśmy z góry na to skazani.. Ale w sumie nie ma na co narzekać. :D

      Usuń
  2. Za książkę niedługo się zabieram i jestem jej bardzo ciekawa, bo to chyba moja pierwsza książka taka filozoficzna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja, oprócz lektur, to chyba też. :P Miłego czytania!

      Usuń
  3. Ta książka też na mnie czeka, ale póki co trwa zmora każdego studenta - sesja :D Obserwuję i zapraszam do siebie :) http://itysiekreads.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, współczuję. :( Powodzenia!

      Usuń
    2. Dziękuję :* i za obserwację również :) pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Chętnie się z nią zmierzę bo bardzo mnie zaciekawiła twoja recenzja :)

    OdpowiedzUsuń