sobota, 9 lipca 2016

Recenzja #95: Japoński kochanek - Isabel Allende



Tytuł: Japoński kochanek
Autor: Isabel Allende
Wydawnictwo, rok wydania: Muza, 2016
Ilość stron: 320

Alma Belasco, bogata dama ze znanej i szanowanej rodziny, niespodziewanie porzuca dostatnie życie i przenosi się do Lark House, nietypowego domu seniora pełnego ekscentrycznych staruszków. Tam zaprzyjaźnia się z jedną z pracownic, Iriną Bazili, przed którą stopniowo odsłania swoją przeszłość.
Irinę i Setha, ukochanego wnuka Almy, intrygują przede wszystkim zdjęcia nieznanego Japończyka i listy, które starsza pani wymienia z tajemniczym kochankiem; razem próbują zrekonstruować pasjonującą historię jej wielkiej miłości, która mimo licznych przeszkód przetrwała kilkadziesiąt lat.

Akcja powieści toczy się w San Francisco. Współczesną opowieść autorka przeplata wspomnieniami Almy i historią jej rodziny, sięgającą początków XX wieku. Główne bohaterki, Almę i Irinę, na pozór różni niemal wszystko: wiek, status społeczny, doświadczenia. Pierwsza jest dumną, pewną siebie kobietą, druga zahukaną dziewczyną, tragicznie doświadczoną przez los. Obie jednak wyemigrowały do Stanów Zjednoczonych z Europy – Alma z Polski, a Irina z Mołdawii – w poszukiwaniu lepszego życia, przeszłość obu kryje tajemnice. „Japoński kochanek” to książka przede wszystkim o miłości, ale także opowieść o starości i umieraniu, o losach japońskich imigrantów w Stanach Zjednoczonych podczas drugiej wojny światowej, o oderwaniu od korzeni i trudnej walce z konwenansami.

Szczęście nie jest wybuchowe i hałaśliwe, jak przyjemność czy radość. Jest milczące, spokojne, delikatne, to wewnętrzny stan zadowolenia, i żeby go osiągnąć, trzeba na początek pokochać siebie samego.

Isabel Allende przedstawia nam nietypową historię miłości, historię słodko gorzką i na swój sposób udaną. Alma Belasco, jej mąż Nathaniel i Ichimei Fukuda, a później także Lenny Beal, odgrywają tutaj największą rolę.

Irina Bazili rozpoczyna pracę w Lark House, domu seniora, gdzie szybko staje się ulubioną opiekunką pensjonariuszy. Zainteresowała się nią także Alma Belasco, osobliwa i ekstrawagancka dama mieszkająca w Lark House.
Irina zostając asystentką Almy zauważa, że dostaje ona kwiaty i listy. Mówi o tym jej wnukowi, Sethowi, i wspólnie próbują odkryć tajemnice Almy.

Alma Belasco jest bogatą, oryginalną i pewną siebie starszą panią, która niespodziewanie przenosi się do Lark House, czyli nietypowego domu seniora. Wraz z rozwojem akcji dowiadujemy się jakie życie prowadziła. Jak w czasie IIWŚ została wysłana do wujostwa w San Francisco, tam poznała swoje dwie miłości oraz samą siebie, gdzie podejmowała czasem niezbyt dobre decyzje. Poznajemy wszystkie smutki i radości jej życia, z którego przebiegu wydaje się być zadowolona.
Miłość Almy i Ichiego, japońskiego imigranta, była wielka i namiętna, jednak nie dane było im oficjalne bycie razem. Jej małżeństwo z Nathanielem było czystym partnerstwem, darzyli się miłością przyjacielską, a nawet braterską. Niemniej byli razem szczęśliwi.

Śmierć nie jest przeszkodą nie do pokonania w komunikacji między tymi, którzy naprawdę się kochają.

Irina Bazili to młoda imigrantka z Mołdawii, pracująca w Lark House. W czasie pracy z Almą poznaje jej wnuka, Setha, z którym wspólnie odkrywają tajemnice starszej pani. Irina jako mała dziewczynka wiele przeszła – pozostawiła swoich ukochanych dziadków w Mołdawii, była molestowana przez ojczyma i przez to żyła w strachu, ciągle uciekając. Kiedy Seth się w niej zakochuje, na początku nie jest w stanie odwzajemnić jego uczuć, jednak stopniowo coraz bardziej się do niego przekonuje.
 
Była to moja pierwsza styczność z twórczością Isabel Allende, ale jak najbardziej się nie zawiodłam. Czyta się z czystą przyjemnością. Autorka potrafi naprawdę pomóc czytelnikowi zrozumieć bohaterów, szczególnie Almę. Trochę gubiłam się w ciągłych skokach z teraźniejszych do przeszłości. Ale tak to jest, gdy czyta się „na raty”.
Isabel Allende potrafi wzruszyć czytelnika, który przeżywa sobą wzloty i upadki bohaterów Japońskiego kochanka. Ukazuje nam różne odcienie miłości i małżeństwa. W to wszystko wplata wątek molestowania seksualnego dzieci oraz tego, jak czasem najbliższe im osoby na to nie reagują. Mówiąc krótko, warta przeczytania.

 Myli się ten, kto twierdzi, że wszelki ogień wcześniej czy później gaśnie – niektóre namiętności płoną, dopóki nagle nie zdusi ich los, ale nawet wtedy pozostają niczym gorące węgle, gotowe rozżarzyć się na nowo przy najmniejszym dopływie tlenu.


Za możliwośc przeczytania dziękuję wydawnictwu:
'

2 komentarze:

  1. Śmierć nie jest przeszkodą nie do pokonania w komunikacji między tymi, którzy naprawdę się kochają. -> przepiękny cytat, który jest całą prawdą, musze to sobie zapisać :) Nigdy nie czytałam żadnej książki tej autorki, ani również nie słyszałam o tej książce, ale czytając Twoją recenzje łatwo mogę stwierdzić ze nie przypadłaby do mojego gustu. W każdym bądź razie bardzo mi się podoba Twój styl pisania recenzji, czytałam jeszcze na Twoim blogu recenzje ''Zanim się pojawiles'' bo aktualnie jestem zakochana w tej powieści i musze Ci powiedzieć ze bardzo ladnie ją opisalas:) Pozdrawiam Cie serdeczni i zapraszam również do mnie (recenzentka-książek.blogspot.com) Papapa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa! Szkoda, że Ci się nie spodobała, bo książka jest dobra. :)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń