Natasha, zwana Tash, to prawdziwa fangirl. Uwielbia czytać, a jej ukochany pisarz to Lew Tołstoj. Jej pokój wypełniają cytaty z jego książek i plakaty.
Jest też vlogerką. Na jednym ze swoich kanałów na podstawie „Anny Kareniny” Tołstoja tworzy wraz z paczką przyjaciół serial internetowy „Nieszczęśliwe rodziny”.
Pewnego dnia Tash nie może uwierzyć własnym oczom: liczba subskrybentów jej kanału na YouTubie rośnie w błyskawicznym tempie. I zaczyna się: GIF-y, fanarty, szaleństwo na Twitterze, ciągły przyrost followersów… Pisze do niej nawet Thom Causer, jeden z najseksowniejszych youtuberów, prosząc o numer telefonu, bo chce ją lepiej poznać. Nominacja do najważniejszej nagrody vlogerów staje się dla niej ukoronowaniem ciężkiej pracy.
Jednak wraz z rosnącą liczbą odsłon swojego kanału dziewczyna poznaje też samą siebie. Czy znajdzie odwagę na miłość w realu? Czy razem z przyjaciółmi udźwignie ciężar sławy?
Oto utrzymana w duchu „Fangirl” oraz „Girl Online” opowieść o internetowej sławie, vlogowaniu i życiu, które zna każdy nastolatek. „Milion odsłon Tash” to powieść wypełniona humorem i celnymi spostrzeżeniami dotyczącymi dorastania, którą pokochasz od pierwszej strony i będzie to miłość z wzajemnością.
Czy to nie zabawne, że czasem coś bardzo długo uchodzi za żart, aż wreszcie pewnego dnia przestaje nim być?
–
Zastanawiasz się czasem, jakich strasznych czynów
musiałam
się kiedyś dopuścić, żeby zasłużyć na taką złą
karmę?
– Co?
– No na
chorobę taty, wtedy i teraz. Na pewno robiłam
okropne
rzeczy jako dzieciak. Coś, czego nawet nie pamiętam.
Może
wymordowałam rodzinę wiewiórek i wyparłam
to z
pamięci?
– To nie
działa w ten sposób – mówię łagodnie. – Człowiek
może
mieć złą karmę za coś, co zrobił w poprzednim
życiu,
dawno temu.
– A może
to nie karma, może po prostu tak bywa.
„Prawdziwe
życie polega na drobnych zmianach”. Brzmi banalnie, wiem (…). Ale nabiera
głębi, kiedy się go odwróci: „Jeśli nic się nie zmienia, nie żyjesz naprawdę”.
A więc, nie należy bać się zmian, ponieważ zmiany przypominają ci, że żyjesz,
że w twoim życiu c o ś s i ę d z i e j e.
Zastanawiam
się, czy wszystkim jest przeznaczona taka droga: skakanie między jednym znanym
miejscem a drugim, aż wreszcie wszystkie znajome miejsca zmienią się w jedno
mgliste wspomnienie o niczym.
Przypuszczam, że większość największych artystów to dupki.
Wiesz,
co mnie wkurza? Seriale komediowe. To znaczy wiadomo, że nie pokazują
prawdziwego życia. Są dla smutnych, zmęczonych ludzi, którzy wracają z pracy i
oglądają je, żeby nie czuć się kompletnie do dupy. Ale można by oczekiwać, że
przynajmniej w kwestii zerwań pokażą trochę prawdy. Zdrowych zerwań w każdym
razie. Rozumiem, mają ograniczone środki i muszą zatrzymać wszystkich członków
obsady. Ale wśród bohaterów zawsze tworzą się pary, a kiedy zrywają, nikt nie
znika ze scenariusza. Nie są już razem, ale pozostają częścią tej samej
opowieści. I częścią paczki znajomych, choćby nie wiem co. To jest bardzo
niezdrowe. I nie tak powinno wyglądać. Kiedy ludzie zrywają, powinni rozejść
się w różne strony.
W
powtarzaniu sobie w pamięci pewnych rzeczy jest pewne okrucieństwo, nawet jeśli
są to rzeczy dobre. Kiedy przestajesz recytować słowa, one nadal odtwarzają się
jak zaprogramowane, drążą dziurę w twoim mózgu.
Nie należy spotykać swoich bohaterów.
Nie
rozumiem, jak można w ten sposób oceniać innych. Na podstawie krótkiego
filmiku, po jednym spojrzeniu na człowieka sprowadza się go do jednej jedynej
cechy. (…) czasem się zastanawiam, czy przypadkiem nie jest tak skonstruowana
większość ludzi: by na pierwszy rzut oka oceniać potencjał prokreacyjny drugiej
osoby. Wydaje się to takie zwierzęce, powierzchowne. Ale również… istotne i
konieczne. Taka podstawowa cecha każdego człowieka.
- Czy
zastanawiasz się czasem, kiedy to się skończy?
- Kiedy
co się skończy?
-
Robienie beznadziejnych rzeczy w oczekiwaniu na te fajne. Kiedy one wreszcie
nadejdą?
(…)
- Wydaje
mi się, że teraz też dostajemy trochę fajnych rzeczy. Są częścią naszego życia,
podobnie jak te niefajne. Wiesz, yin i yang.
Ludzie w
dzisiejszych czasach uwielbiają snuć wizje nadchodzącej apokalipsy i rozważać
różne wersje naszego ostatniego kresu: wojna nuklearna, epidemia zombie czy
inwazja z kosmosu. Ja jednak sądzę, że nasz koniec nastąpi pewnego całkiem
zwyczajnego dnia, kiedy wszyscy przestaną się nad tym, dlaczego osoby w ich
otoczeniu zachowują się tak, a nie inaczej, kiedy wszyscy pozamykają się w
swoich czterech ścianach i zgniją w samotności.
(…) lepiej być uczciwym niż szczęśliwym. Bo nawet jeśli początkowo jesteś szczęśliwa, to i tak w końcu będziesz musiała być wobec siebie uczciwa.
Ciekawe,
czy mrówki znają się nawzajem, albo chociaż próbują poznać. Może nie muszą.
Może nie są przywiązane do pojęcia „ja”. Może po prostu są sobą nawzajem.
Tylko nudni ludzie się nudzą.
„Jeśli
chcesz być szczęśliwy, po prostu bądź”. Można go zrozumieć na dwa sposoby i
gdybym znała języki słowiańskie, mogłabym przetłumaczyć oryginalny tekst i
pozbyć się wszelkich wątpliwości. Ale nawet mi się podoba, że istnieją dwie
możliwe interpretacje. Pierwsza, bardziej oczywista, wydaje mi się zbytnim
uproszczeniem. Nie możesz uczynić się szczęśliwym. Szczęście to nie kwestia
woli, ale uczuć, biologii i okoliczności, a także wielu innych czynników.
Dlatego nie odczytuję tego cytatu w ten sposób. Oto moja interpretacja: jeśli
chcesz szansy na szczęście, trwaj. Tak, życie potrafi dokopać, ale dopóki
żyjesz, masz szansę na szczęście. Niektórzy powiedzieliby, że jest to czarna
wizja życia, ja jednak dostrzegam tu nadzieję. Kiedy skończyliśmy Nieszczęśliwe rodziny poczułam się tak, jakby w piersi została
dziura, której nic już nigdy nie zapełni, Ale istnieje przecież nadzieja na
nowy projekt, na kolejną przygodę. Nadzieja, by iść do przodu i robić wszystko
jeszcze lepiej. Jedna rzecz z pewnością sprawiła, że poczułam się szczęśliwsza:
uczciwość. Jak zauważył George, to dobry pomysł na życie. Dzisiaj jestem ze
sobą bardziej szczera niż kiedykolwiek dotąd. I to uczucie bardzo mi się podoba
– świadomość, że znam samą siebie i że zna mnie ktoś jeszcze.
Czy to
nie zabawne, że czasem coś bardzo długo traktuje się poważnie, aż pewnego dnia
przestaje? Pewnego dnia staje się żartem. Pewnego dnia możesz się z tego śmiać
i nie czuć żadnego dyskomfortu. Bezbolesna wesołość.
Premiera już 17 sierpnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz