Tytuł: Czasami kłamię
Autor: Alice Feeney
Wydawnictwo, rok wydania; W.A.B., 2017
Ilość stron: 400
Są trzy rzeczy,
które powinniście wiedzieć o Amber Reynolds. Pierwsza: jej mąż już jej nie
kocha.
Amber jest w
śpiączce (rzecz druga), w którą zapadła po wypadku samochodowym. Jej ciało jest
nieruchome, ale umysł pracuje na najwyższych obrotach, starając się odtworzyć
minione dni i tygodnie. Siniaki i obrażenia na jej ciele wskazują, że nie był
to nieszczęśliwy zbieg okoliczności, lecz celowe działanie. Głównym podejrzanym
jest jej mąż. Ale w tej opowieści nic nie jest proste, bo (rzecz trzecia) Amber
czasami kłamie.
Wszyscy
jesteśmy tylko duchami ludzi, za których się uważaliśmy, i podróbkami ludzi,
którymi pragnęliśmy być.
Amber Reynolds to z pozoru zwykła, szczęśliwa kobieta. Ma
kochanego męża, dobrą pracę i przyjaciółkę w postaci siostry. Jednak to tylko
fasada, a prawda jest zupełnie inna.
W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia budzi się, ale nie
może się poruszyć. Jest w szpitalu, ale jak się tam znalazła? I co
najważniejsze, dlaczego?
Autorka stworzyła postać z głębokim portretem
psychologicznym. Choć zaczynając możemy nie wiedzieć co tak naprawdę kieruje
Amber, to wraz z kolejnym rozdziałem dowiadujemy się o niej coraz więcej. Poznajemy
wydarzenia, które ją ukształtowały, a także jak wielki wpływ na dzieci mają właśni
rodzice. Osoba, której na początku żałowaliśmy, zamienia się w osobę, od której
włos jeży się na głowie.
Całość jest tak zaplątana, że w trakcie czytania nie
możemy być pewni kto, jaki jest naprawdę. Postaci są złożone, o wielu twarzach,
zdecydowanie nie stereotypowe.
Mówi
się, że nic nie może się równać z miłością matki, ale kiedy jej zabraknie,,
wtedy nic nie może się równać z nienawiścią córki.
Czytając bardzo łatwo jest wpaść w sieć kłamstw, jaką zgotowała nam autorka.
Banalnie jest w nie uwierzyć i niejednokrotnie czytając, musiałam sobie
przypominać, że ‘chwila, chwila, coś tu nie gra…’.
Książkę czyta się błyskawicznie - po pierwsze przez to, że
historia trzyma w napięciu od samego początku. A po drugie przez styl pisarski
autorki. Jest to prosty język, jednocześnie odzwierciadlający charakter głównej
bohaterki, jak i wręcz przeciwnie.
Czasami kłamię składa się z trzech części –
wydarzeń sprzed wypadku, wydarzeń w czasie śpiączki i wspomnień z dzieciństwa
pisanych w formie pamiętnika. I to te ostatnie są największym zaskoczeniem. Pisane
z perspektywy dziecka powinny być niewinne, a jednak mają w sobie głęboki
niepokój, wzrastający z każdym kolejnym fragmentem.
Alice Feeney przedstawiła nam książkę na wysokim poziomie.
Doskonale przedstawiła tok myślenia Amber, jak również całą jej postać (zresztą nie tylko jej). Historia trzyma w napięciu przez długi, długi czas, a czytelnik
prawie do samego końca zastanawia się co tak naprawdę się stało.
Czasami kłamię to książka, która jest jak
najbardziej warta przeczytania i bardzo was do tego zachęcam!
Od
czasów mojego dzieciństwa dużo się zmieniło – może nie tyle, ile byśmy chcieli,
ale świat naprawdę stał się innym miejscem. Jest szybszy, głośniejszy, bardziej
samotny. W przeciwieństwie do niego my zbytnio się nie zmieniliśmy, nie tak
naprawdę. Historia jest lustrem, a my to tylko starsze wersje samych siebie;
dzieci poprzebierane za dorosłych.
Za możliwośc przeczytania dziękuję:
Brzmi intrygująco - juz sam tytuł. Myślę, że to coś dla mnie. A jeśli się zgubię w tej książce to może też się znajdę?
OdpowiedzUsuńKsiążka intryguje mnie już od dłuższego czasu - ciekawi mnie pomysł. Mam nadzieję, że będę ją mógł przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńJeżowo pozdrawiam
Nikodem z https://zaczytanejeze.blogspot.com/