wtorek, 30 maja 2017

Recenzja #120: Królewska klatka - Victoria Aveyard


Tytuł: Czerwona królowa #3 - Królewska klatka
Autor: Victoria Aveyard
Wydawnictwo, rok wydania: Moondrive, 2017
Ilość stron: 568

Trzeci tom bestsellerowej serii „Czerwona Królowa”.

Mare jest pilnie strzeżonym więźniem zdanym na łaskę i niełaskę Mavena. Dręczą ją wspomnienia własnych błędów, a działanie Cichego Kamienia pozbawia ją mocy. Buntowniczka staje się dziewczyną bez błyskawic. Jednak i Maven otoczony jest wrogami. Z trudem utrzymuje kontrolę nad krajem oraz swoim więźniem. Mare czuje, że mimo nienawiści, którą żywi do Mavena, jest on prawdopodobnie jej jedyną szansą na przeżycie, zwłaszcza że Evangeline dąży do jak najszybszej egzekucji Czerwonej Królowej. Tymczasem Nowi i Czerwoni przygotowują się do wojny, bo nie chcą już dłużej pozostawać w ukryciu. Jest z nimi książę Cal, którego nic nie powstrzyma przed ratowaniem Mare.
Kto rozświetli drogę buntowników, jeśli dziewczyna od błyskawic straci swoją moc? Już wkrótce ogień ogarnie wszystko i spali bezpowrotnie Nortę, jaką Mare znała.


„Nie wybrani przez boga, tylko przez niego przeklęci”. Tacy właśnie wszyscy jesteśmy.

W moim odczuciu Czerwona królowa była stosunkowo dobra, jak na debiut. Oczywiście miała swoje wady, ale przecież nie można spodziewać się majstersztyku. Jednak później nie miałam czasu sięgnąć po kontynuacje, a teraz postanowiłam do nich wrócić i jak najbardziej tego nie żałuję. Bo Szklany miecz i Królewska klatka są naprawdę bardzo dobrymi książkami! Jeśli porzuciliście tę historię, to dajcie jej kolejną szansę. Nie zawiedziecie się!

Tom trzeci przynosi ze sobą kolejną zmianę Mare, tym razem na lepsze. Póki dziewczyna jest więźniem Mavena, jest też cieniem dawnej siebie. Staje się marionetką w jego rękach, czekającą na dogodną chwilę do ucieczki. Dzięki temu ma czas na przemyślenie swojego dotychczasowego postępowania i błędów. A pomimo uwolnienia się, nie może zapomnieć o torturach, które ją tam spotkały. Ich widma dalej ją prześladują, jednak jednocześnie napędzają chęć zemsty na królu.
W Królewskiej klatce Mare staje się bardziej wyważoną osobą. Przyznaje się do swoich błędów, a także w końcu dopuszcza do siebie rodzinę i miłość. Jednocześnie obawia się tego, co może się wydarzyć i co może ją zniszczyć.

W kręgu rodziny prościej przyjąć i wybaczyć komuś słabość. Ale nie jeśli na szali leży wojna i ludzkie życie.

Cal za wszelką cenę próbuje wyrwać Mare z rąk Mavena. W ciągu niewielu chwil w kryjówkach SG poznajemy, jak zachowuje się, gdy nie ma jej przy nim, jak bardzo mu na niej zależy. Jego postawa zdecydowanie się zmienia, bo choć dalej jest trochę zagubiony w tym wszystkim, to przynajmniej teraz przyświeca mu jakiś cel. Jednocześnie dokonuje też wyboru jednej ze stron, ale czy pozostanie przy tym wyborze, gdy wszystko wokół zacznie się ponownie zmieniać?
Dzięki chwilom spędzonych z Mavenem Mare poznaje jego prawdziwą część. Dowiaduje się dlaczego stał się taki, jaki się stał. Poznaje choć część jego motywów i uczuć, a co najważniejsze poznaje jego słabości, które może wykorzystać, by go dopaść.

Pod pewnymi względami Królewska klatka jest dużo bardziej emocjonalna dla czytelnika niż poprzednie tomy. Mocno odczuwa się napięcie tworzone przed momentami zmieniającymi dotychczasowy bieg historii, a i uczucia Mare w uwięzi, i nie tylko, się udzielają. Odczuwa się też te dobre chwile, w których można rozczulać się nad tak rzadkimi momentami.
Choć ten tom nie ma tak napakowanych akcją rozdziałów, jak to było w Szklanym mieczu, czuje się, że tutaj jest jej jeszcze więcej. Przez długi czas wszystko może toczyć się spokojnie, ale jeśli coś się wydarzy, wybucha to czytelnikowi prosto w twarz.
Kolejny raz Victoria Aveyard nie zawodzi i od jej książki nie da się oderwać. Wyczekuje się na kolejne wydarzenia z niecierpliwością i nie wiadomo kiedy kolejne strony uciekają nam przez palce, a te ponad 550 stron staje się drobnostką. Do tego przyjemny styl pisania autorki jak najbardziej nie ułatwia odłożenia książki.

Nikt nie rodzi się potworem, potworami się stajemy. Tak było w przypadku Mavena. Kto wie, kim tak naprawdę miał być?

Autorka postawiła też na nowy zabieg i wprowadziła rozdziały nie tylko z perspektywy Mare. Dzięki temu mogliśmy śledzić to, co się dzieje w innych miejscach kluczowych dla fabuły, mając jednocześnie wgląd do myśli, a także wspomnień i motywów danych osób. Osobiście uważam, że książka tylko na tym zyskała.
Dotychczas wątek miłosny nie był w serii nadmiernie rozwijany i trzeba przyznać, że wyszło to książkom bardzo na plus. Nie stały się kolejną fantastyką młodzieżową zdominowaną przez tuzinkowy romans. Choć w tym tomie autorka trochę bardziej go rozwija, wychodzi to bardzo realistycznie i swobodnie. Odbiera się to jako naturalną kolej rzeczy, a takie sceny są tak wpisane w fabułę, by tylko to potwierdzić.

Królewska klatka jest nie tylko o klatce, w której zamknięta jest Mare, ale także tych, w których zamknięte są inne osoby. Zamknięte w nich przez innych, a czasem przez samych siebie.
W niektórych momentach czyta się ją z zapartym tchem, by odetchnąć na chwilę i ponownie powrócić w stan napięcia. Zdecydowanie polecam i po takim zakończeniu nie mogę się doczekać dalszej kontynuacji losów Mare i Norty. A i niewątpliwie trzeba się po nim zmierzyć z kacem książkowym.

Sądziłam, że wiem, jakie to uczucie mieć złamane serce. Sądziłam, że to właśnie zrobił mi Maven, kiedy wstał, pozostawiając mnie na kolanach. Kiedy powiedział mi, że wszystko, co o nim myślałam, to kłamstwo. Ale wtedy wydawało mi się, że go kocham. Teraz wiem, że nie miałam pojęcia, czym jest miłość. Ani jakie to uczucie mieć nawet odrobinę pęknięte serce. To stać przed człowiekiem, który jest całym twoim światem, i dowiedzieć się, że nie wystarczasz. Że cię nie wybiera. Jesteś cieniem osoby, która jest twoim słońcem.

 Za możliwośc przeczytania dziękuję wydawnictwu:


8 komentarzy:

  1. Uwielbiam to historię, nie miałam okazji kupić książki na targach, ale koniecznie muszę ją zdobyć i przeczytać! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cały czas wstrzymuje oddech podczas czytania. Muszę przerywać, żeby się nie zatracić. Ta seria to dla mnie dzieło!
    Właśnie zauważyłam, że jest kilka perspektyw, ale ja wolałabym poznawać tylko wersje Mare :/ przynajmniej na razie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno jedna z lepszych serii fantastycznych jakie czytałam. :)
      Mnie się to akurat podobało, choć i tak większość jej z perspektywy.

      Usuń
  3. A ja cały czas boję się sięgnąć po ostatni tom, ponieważ jestem po złej stronie barykady i obawiam się, że Mare wybierze nie tego brata, którego ja bym chciała, aby wybrała :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma się czego bać! Na razie do żadnego ostatecznego wyboru nie doszło... Będzie jeszcze jeden tom. ;)

      Usuń
    2. Ooo, to nie wiedziałam, że będzie jeszcze jedna część... Miałam w sumie nadzieję, że wszystko już się wyjaśni... 3 grube tomy to wystarczająco dużo :P I pewnie będziemy jeszcze czekać z rok na końcówkę... :(

      Usuń
    3. Ja też tak myślałam, do czasu aż nie zostało mi 40 stron, a nic się dalej nie wyjaśniało.. :( W Stanach premierę ma mieć (wg Goodreads) w styczniu, więc miejmy nadzieję, że i u nas będzie niedługo. 😏

      Usuń