Tytuł: Światło, które utraciliśmy
Autor: Jill Santopolo
Wydawnictwo, rok wydania: Otwarte, 2017
Ilość stron: 304
Nauczyłeś mnie, że
zawsze trzeba szukać piękna. W ciemności, w ruinach potrafiłeś odnaleźć
światło. Nie wiem, jakie piękno i jakie światło teraz odnajdę. Ale spróbuję.
Zrobię to dla ciebie. Bo wiem, że ty zrobiłbyś dla mnie to samo.
Lucy i Gabe poznali
się 11 września 2001 roku. Gdy wieże WTC runęły, a pył przykrył Nowy Jork,
zrozumieli, że życie jest zbyt kruche, by przeżyć je bez pasji i emocji. I zbyt
krótkie, by nie być razem.
Wkrótce jednak Gabe
postanawia przyjąć pracę reportera na Bliskim Wschodzie i wtedy wszystko się
zmienia. Lucy dowiaduje się o jego decyzji w dniu, w którym produkowany przez
nią program telewizyjny zdobywa nagrodę Emmy. Dzień jej triumfu staje się też
dniem, w którym coś nieodwracalnie się kończy. W kolejnych latach Lucy będzie musiała
podjąć niejedną rozdzierającą serce decyzję. Czy pierwsza miłość okaże się też
ostatnią?
Patrzymy
na świat przez pryzmat naszych pragnień, żalów, nadziei i lęków.
Światło, które
utraciliśmy to
książka o sile miłości, podejmowaniu decyzji między tym co słuszne a tym, czego
sami byśmy chcieli. O tym czy to nasze decyzje kształtują nasz los, czy może
los i przeznaczenie kształtują nasze decyzje?
9/11 Memorial Museum (zdjęcie własne) |
Główną bohaterką jest Lucy Carter, która będąc na ostatnim
roku studiów poznaje Gabriela Samsona. W dzień ich spotkania upadają wieże WTC,
a oni sami muszą zmierzyć się z tym, jak życia ich i innych zmieniły się w
obliczu tej tragedii.
Oboje postanawiają zająć się czymś, co pozwoli im zmienić
świat i stać się częścią nowego. Będąc razem są szczęśliwsi niż będąc osobno i
wiedzą, że rozumieją siebie wzajemnie bardziej niż ktokolwiek inny. Do czasu aż
Gabe nie przyjmuje pracy na Bliskim Wschodzie, będącej spełnieniem jego marzeń, którym jest możliwość pokazania ludziom, jak bardzo wszyscy są do siebie podobni. Musi jednak przez
to poświęcić miłość, a rozstanie okazuje się być dużo trudniejsze niż się
wydawało. Od tego momentu Lucy zaczyna kwestionować decyzje podjęte nie tylko
przez nią, ale przez nich oboje.
Śmierć sprawia czasem, że
ludzie garną się do życia.
Nawet jeśli nie wszystkie wybory Lucy czy Gabe'a były dla mnie
zrozumiałe, starałam się ich nie oceniać. Trudno powiedzieć co zrobiłby się
lepiej, nie będąc wcześniej w takiej sytuacji.
Pomimo tego, oceniam ją bardzo pozytywnie. Można naprawdę
zżyć się z nią już od pierwszej strony i zrozumieć choć część powodów
kierujących nią przy podejmowaniu decyzji. Z pewnością jest jedną z najbardziej
naturalnych i autentycznych bohaterek, o jakich miałam okazję przeczytać.
Związek tej dwójki jest czymś, czego niewątpliwie każdy
chciałby doświadczyć. Jednak nie dla każdego jest to możliwe. Im się to udaje i
pomimo wielu popełnionych błędów są wdzięczni za to, co ich spotkało. Za to, że
mieli okazję poznać osobę, która zawsze była przy tej drugiej i rozumiała ją
bardziej niż ona sama.
Jill Santopolo zawarła w swojej powieści mnóstwo emocji.
Całą historia to wielka emocjonująca podróż, nie tylko dla bohaterów, ale i
czytelników. Wraz z rozwojem wydarzeń pojawia się napięcie z myślą o tym, co
takiego się wydarzyło, że doprowadziło to Luce i Gabe'a do tego miejsca.
Jest to zdecydowanie książka, którą trudno odłożyć i
czasem naprawdę bywa to niemożliwe. W moim przypadku bywały momenty, w których
nie byłam już w stanie dalej czytać, a jednak kontynuowałam. Bywały i takie, w
których byłam zmuszona je zrobić przez zbyt dużą dawkę emocji. Jednak pomimo
tego nie mogłam pozbyć się jej z głowy, myśląc o tym, jak dalej potoczy się ta
historia.
Chyba o
to chodzi, żeby zostawić po sobie ślad, dokonać czegoś ważnego. Zmienić świat
na lepsze.
Autorka przedstawia historię w sposób, w który Lucy
przedstawia ją nie czytelnikowi, a Gabe’owi. Każdy z rozdziałów opowiada nie
tylko o ich wspólnych wspomnieniach, od poznania poprzez ich związek, a także o
jej życiu, decyzjach i uczuciach po ich rozstaniu. Zastanawia się przy tym czy
wszystkie te podjęte decyzje na pewno były tymi właściwymi. Czy gdyby postąpili inaczej, byliby w innym miejscu?
Nadaje to pewną intymność, w której czytelnik nie czuje
się jednak niekomfortowo. Choć może wydawać się, że jesteśmy intruzami w tej
podróży, to zupełnie się tak tego nie odczuwa.
Zakończenie niewątpliwie jest rozdzierające i zaskakujące
(choć można się było niektórych rzeczy domyślić), a jednak bardzo odpowiednie.
Z chęcią dowiedziałabym się jak dalej potoczyło się życie Lucy, lecz taki
koniec także satysfakcjonuje. Dzięki niemu sami możemy wymyślać własne
scenariusze.
Drogi
mają to do siebie, że czasem ponownie się schodzą. Niekiedy los daje nam drugą
szansę i pozwala nam wrócić na tę samą ścieżkę.
One World Trade Center (zdjęcie własne) |
Światło, które
utraciliśmy sięga
do głębi, pokazując, jak decyzje wpływają na nasz los. Historia Lucy i Gabe’a
inspiruje do poszukiwania szczęścia i miłości, tej jedynej i niepowtarzalnej. A
przede wszystkim do odnalezienie naszego własnego światła.
To historia, którą pochłania się całym sobą, chcąc
jednocześnie więcej i więcej. Niektóre książki zostają z nami na długi czas w
naszej pamięci, a to właśnie jest jedna z nich. Jest jedną z najbardziej
wzruszających książek, jakie dane mi było przeczytać w ostatnim czasie, a może
i kiedykolwiek. Dotarła do mnie, jak mało która i jestem pewna, że pozostanie w
gronie moich ulubionych powieści. Przygotujcie się na łzy i kompletne rozbicie,
bo właśnie to Was czeka. Mimo to jest jak najbardziej warta przeczytania,
niezależnie od wieku.
Za możliwośc przeczytania dziękuję wydawnictwu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz