niedziela, 14 lutego 2016

Recenzja #78: Uwięziona w bursztynie - Diana Gabaldon


Tytuł: Obca #2 - Uwięziona w bursztynie
Autor: Diana Gabaldon
Wydawnictwo, rok wydania: Świat Książki, 2015
Ilość stron: 837

   Jest rok 1968. Claire Randall powraca wraz z dorosłą córką Brianną do Szkocji. Tu pragnie wyznać prawdę równie zaskakującą, jak wydarzenia, które ją zrodziły: prawdę o starodawnym kręgu kamiennym... o miłości przekraczającej granice czasu... o szkockim wojowniku Jamesie Fraserze...
   Ale jest też rok 1745. Claire udaje się do Paryża, aby zapobiec skazanemu na klęskę powstaniu w Szkocji pod wodzą księcia Karola Stuarta. Chce ocalić córkę i mężczyznę, którego kocha...


 
Ale zobowiązania są tyle warte, ile ludzie, którzy je podejmują.

Po przeczytaniu pierwszego tomu Obcej nie mogłam się doczekać dalszej części ich losów, przez co sięgnęłam po Uwięzioną w bursztynie zaraz po skończeniu poprzedniej. Całkowicie urzeczona Jamiem i jego związkiem z Claire, tamtejszymi obyczajami i oszałamiającą szkocką aurą nie mogłam się długo z tym ociągać.
Tym razem śledzimy na oko dwa odrębne wątki, które mają ze sobą więcej wspólnego, niż się wydaje i jak się okazuje, nic w przeszłości nie stało się bez przyczyny.
Pierwszym z nich są wydarzenia w wieku XX – Claire i jej córka Brianna powracają do Szkocji. Spotykają się z Rogerem Wakefieldem, który pomaga im rozwikłać tajemnicę tego, kto na pewno zginął w bitwie pod Culloden, i okazuje się być z tym wszystkim bardziej powiązany, niż można by się spodziewać…
W drugim powracamy do XVIII wieku, gdzie Claire i Jamie wyruszają do Francji by powtrzymać jakobickie powstanie. Zostają wrzuceni w sam środek francuskiej arystokracji pełnej intryg i tajemnic.

Claire i Jamie zmieniają się pod wpływem otoczenia w jakim się znajdują, dostosowują się do zasad i zachowań panujących wśród królewskiego dworu i tamtejszej szlachty. Na obojgu spoczywa duża odpowiedzialność, nie wiedząc komu mogą zaufać, a Jamie dodatkowo zmaga się z traumą po zdarzeniach w Wentwoth. Ich związek jest nieznacznie inny niż w poprzedniej części, nie jest już tak romantyczny, ale mimo to dalej zachowuje swoje najlepsze cechy. Mają swoje wzloty i upadki, przeżywają stratę, wzajemne wyrzuty sumienia, lecz jak się okazuje ich związek jest silny i wiele jest w stanie przetrwać. Pomimo pochodzenia z innych czasów i różnic ich dzielących świetnie się rozumieją, ich rozmowy dalej bawią lub wzruszają, są prawdziwymi bratnimi duszami.

- Ale rozmawiam z tobą, jak z własną duszą – wyznał. (...) – 
Twoja twarz, Angielko, to moje serce.

W tych ośmiuset stronach pojawia się mnóstwo nowych postaci, czasem trudno się rozeznać w tym, kto jest kim i jaką pełni rolę. Jednak gdy ktoś pojawia się wystarczająco często lub pełni wyjątkowo ważną rolę w wydarzeniach można łatwo je spamiętać. Powracają też bohaterzy z Obcej, okazjonalnie tylko wspominani, a czasem we własnych osobach. U niektórych zaznajamiamy się też z zupełnie odmienną stroną ich charakteru i w tym wypadku całkowicie mnie zaskoczył kapitan Randall, który wcześniej nie obnażył swojej dobrej strony.

Pierwsze strony Uwięzionej w bursztynie były dużym zaskoczeniem, choć spodziewałam się tego po opisie. Pochłaniałam je jak najszybciej, by tylko dowiedzieć się co doprowadziło do tego momentu i jak dla mnie był to naprawdę świetny początek. W dalszej części książki nie ma już tak wielu momentów zaskoczenia, w większości królują intrygi lub chwile wytchnienia. Były etapy lepsze i gorsze, i trochę brakowało mi tej bezustannej akcji z I tomu. Z końcem akcja nabiera tempa, obfituje w zwroty akcji, nie zawsze dobre. Trzyma czytelnika w napięciu i kusi do czytania kolejnych stron, by w końcu mógł się dowiedzieć, co ostatecznie się wydarzyło.

Jesteśmy związani i nic w świecie nas nie rozdzieli.

Diana Gabaldon wykonała naprawdę dobrą robotę w zaprezentowaniu wszystkich faktów historycznych i strategii walki. Do tego tak jak poprzednio gra odbiorcy na emocjach, z radości przez gniew, aż do smutku czy wzruszenia. Przy czytaniu trzeba się niekiedy niemało skupić, ponieważ autorka w wielu miejscach pozostawiała wskazówki pomagające czytelnikowi kojarzyć fakty i składać w całość wszystkie wydarzenia. Cała książka obfituje w wiele wątków pobocznych, można się w nich czasem zagubić.
Spotkałam się z opiniami, że Uwięziona w bursztynie jest najgorszym tomem (po jednym tomie nie jestem w stanie tego ocenić, ale zobaczymy, gdy skończę serię ;)). Mimo mniejszej ilości zwrotów akcji i mniejszego napięcia, nie jest wiele gorsza od swojej poprzedniczki. Historia miłosna Jamiego i Claire ma świetne tło historyczne, medyczne i polityczne, zarazem nieprzeszkadzające nam w skupianiu się na ich związku. Niewątpliwie mogę Wam szczerze polecić sagę Diany Gabaldon i zachęcić do zapoznania się z jej bohaterami. Po kończącym tę część cliffhangerze nie mogę się doczekać sięgnięcia po trzeci tom. I mam nadzieję na wiele ekscytujących momentów!
 Do tego w kwietniu ma mieć premierę drugi sezon Outlander, przedstawiający wydarzenia właśnie z Uwięzionej w bursztynie.


– Odnajdę cię – szepnął mi do ucha. – Przyrzekam. Nawet jeśli przyjdzie mi znieść dwieście lat czyśćca. Tyle czasu bez ciebie to zasłużona kara za moje zbrodnie. Zabijałem, kradłem, zdradzałem i zawodziłem pokładane we mnie zaufanie. Ale jest jedna rzecz, która wszystko zrównoważy. Kiedy stanę przed obliczem Boga, powiem tylko jedno, co jest przeciwwagą dla całej reszty.
Zniżył głos prawie do szeptu i objął mnie jeszcze mocniej.
– Panie Boże, dałeś mi niezwykłą kobietę. I kochałem ją ponad życie!




2 komentarze:

  1. jestem teraz cieakwa pierwszego tomu widzialam w ksiegarni i nie moglam sei zdecydowac :D

    OdpowiedzUsuń